Pierwsze malowanie :) Zgniła zieleń z różowym akcentem

Witajcie :)

Przepraszam za przerwę w postach, ale za każdym razem, gdy już miałam zamiar zasiąść do komputera, nagle coś ważnego się działo, co przeszkadzało mi w tworzeniu :) Post dzisiejszy miał być całkiem inny niż będzie, ale chciałam Wam pokazać co wczoraj zmalowałam :)
W końcu się przełamałam do tego, by się odważyć i zrobić zdjęcie mojego makijażu, ale mój kochany aparat zjadł wszystkie kolory! Wiedziałam, że nie będą one idealne, ale nie spodziewałam się takiego zjedzenia barw ;/ Do tego zdjęcia robione bez lampy, bo wtedy prześwietlone byłoby wszystko, a słoneczko zza okna tak pięknie oświetliło mi twarz, że wyglądam jak córka młynarza :D
Mimo wszystko, postaram się Wam przybliżyć moje 'dzieło' :) Wizażystką nie jestem, ani tym bardziej nie staram się być, jednak malować siebie i innych bardzo lubię :) Zdaję sobie sprawę, że za chwilę otrzymam komentarze, że źle roztarte kolory, kreska nierówna i w ogóle barwy nie te. Proszę również nie zwracać uwagi na brwi - są na etapie rekonstrukcji :D

Cały makijaż jest bardzo prosty i DZIENNY, dlatego też nie przesadzałam z żadnym z cieni. Na górnej powiece (przez to, że kolory delikatne, aparat w ogóle tego nie wyłapał) nałożyłam biały rozświetlacz w wewnętrzny kącik oka. Dalej użyłam perłowego delikatnego różu oraz w zewnętrznym kąciku oka - zgniłej, delikatnej zieleni. By nieco rozweselić ponury makijaż, na dolnej powiece narysowałam różową kreskę do 3/4 oka :) Na koniec narysowałam czarną, dość cienką kreskę i wytuszowałam rzęsy. Brwi lekko wyrównałam brązowym tuszek do brwi.

Bardzo żałuję, że nie udało mi się wyłapać tych kolorów. Zdjęcia robione były wczoraj, kiedy nie miałam czasu sprawdzić nawet jak wyszły. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to i za bardzo nie skrytykujecie :)

Buziaki, Moshi ;*